Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Nenad Bjelica narzekał, że nie da się zatrzymać Vadisa Odjidji-Ofoe. Ale nie miał racji. Michałowi Probierzowi wystarczył do tego Jacek Góralski. Ale najciekawiej było na trybunach. 'Jak wam się spało, ej k***a jak wam się spało' - śpiewali kibice Jagiellonii do piłkarzy Legii. Spostrzeżeniami po bezbramkowym remisie Legii z Jagiellonią dzieli się Bartłomiej Kubiak ze Sport.pl.
Taktyka Jagiellonii na mecz z Legią była prosta. Piłkarze Michała Probierza faulowali jak i gdzie tylko mogli. Do przerwy mieli dwukrotnie więcej przewinień, niż warszawiacy. A potem w zasadzie dokładali tylko kolejne faule.
Trener Jagiellonii stał przy bocznej linii i wszystkiemu się przyglądał. A nawet nie tyle się przyglądał, ile wręcz się cieszył, widząc każde kolejne nieprzepisowe wejście swoich piłkarzy. Jedyne, co mu przeszkadzało, to gdy role się odwracały, i to legioniści faulowali.
Metr, może dwa, maksymalnie trzy. Vadis Odjidja-Ofoe w meczu z Jagiellonią nie miał zbyt wiele miejsca. Gospodarze robili wszystko, by utrudnić mu życie. Zaczął Łukasz Burliga, który przez pierwsze minuty nie opuszczał legionisty na krok. A potem, gdy Belg zamienił się miejscami z Kasprem Hamalainenem (wrócił na środek boiska), to samo robił Jacek Góralski.
Jakby tego było mało, zdeprymować próbowali go także kibice. Żaden inny legionista, gdy był przy piłce, nie był tak głośno wygwizdywany jak belgijski pomocnik. Błąd żadnego innego piłkarza z Warszawy nie sprawiał kibicom w Białymstoku więcej radości.
Gdy sędzia odgwizdał koniec pierwszej połowy, w kierunku Odjidji-Ofoe podbiegł Radosław Cierzniak. Rezerwowy bramkarz Legii wyskoczył na środek boiska, objął w pół belgijskiego pomocnika i zaczął mu coś tłumaczyć.
Wyglądało to tak, jakby chciał go uspokoić. Wyjaśnić mu, że ta ilość fauli na nim, wynika jedynie z bezradności rywali. Belg rady przyjmował spokojnie - kiwał głową, ale prędko o nich zapomniał, bo po przerwie szybko sfaulował Góralskiego, za co zarobił żółtą kartkę. A potem mocno pracował na kolejną, aż w końcu zapracował - po kolejnym odwecie na Góralskim sędzia, pokazując mu jeszcze jedną żółtą kartkę, wyrzucił go z boiska.
Podskakiwał, rozkładał ręce, co chwila coś krzyczał w kierunku sędziego liniowego. Ale napisać, że wywierał presję na arbitrach, to nic nie napisać.
Michał Probierz od początku spotkania przy linii bocznej rozgrywał swój własny mecz. Miał pretensje nie tylko do sędziów, ale dyskutował też ze sztabem Legii. Gdy w pierwszej połowie, po odgwizdaniu dla niej faulu, zobaczył, że nic nie wskóra u arbitra, zaczął machać rękami w kierunku Aleksandara Vukovicia, jakby to on był temu winny...
'Jak wam się spało, ej k***a jak wam się spało' - przywitali legionistów na stadionie w Białymstoku kibice Jagiellonii. Pytanie tyczyło się minionej nocy, która dla drużyny Jacka Magiery była równie ciężka, jak i sam poranek.
Legia, jak to ma w zwyczaju, na mecz z Jagiellonią wybrała się dzień wcześniej. W nocy z soboty na niedzielę zatrzymała się w Supraślu, kilkanaście kilometrów od Białegostoku. Nie spała jednak spokojnie, bo o 2.30 w nocy i o 5 nad ranem budził ją huk petard.
Drużyna Legii ma za sobą nieprzyjemną noc w Białymstoku. Byli dwukrotnie budzeni petardami pod hotelem o 2:30 i 5 rano.
- Kuba (@Kubaa1916) 21 maja 2017
Wygląda na to, że cała akcja została skrzętnie zaplanowana. Świadczyła o tym nie tylko przyśpiewka w kierunku piłkarzy Legii, ale także transparent, który wisiał w trakcie meczu: 'nie ma spania na wyjazdach'.