Real Madryt, FC Barcelona, a może Bayern
Monachium? To tylko trzy teoretycznie najsilniejsze drużyny, z którymi w fazie grupowej Ligi Mistrzów może zagrać Legia. Mistrzowie Polski losowani będą z ostatniego, czwartego koszyka. O tym, na kogo trafią, dowiemy się w czwartek. Początek gali UEFA w Monako, na której rozlosowane zostaną grupy LM, o godz. 18.
Bartłomiej Kubiak: Po 21 latach Legia znowu zagra w Lidze Mistrzów. To duży sukces, ale wielkiej radości po was nie widać.
Arkadiusz Malarz: Nie no, cieszymy się, ale szampan się w szatni nie polał. OK, radość jest, bo zapisujemy się w kartach historii, ale broń Boże nie możemy się teraz zachłysnąć. Zrealizowaliśmy cel, który sobie postawiliśmy. Ciśnienie z nas zeszło, ale świadomość, że nie gramy najlepiej, jak potrafimy, pozostała.
Wszyscy spodziewaliśmy się, że w dwumeczu z półamatorskim FC Dundalk zagracie dużo lepiej.
- Też tak myśleliśmy, ale boisko weryfikuje takie ambicje. Mieliśmy zaliczkę z pierwszego meczu, wygraliśmy w Dublinie 2:0, ale ten wynik w ogóle nas nie uspokoił. Zresztą już przed tamtym spotkaniem mówiłem, że na tym etapie rozgrywek nie ma słabych drużyn. Rewanż z Dundalk to tylko potwierdził. Strzelony przez Irlandczyków gol w pierwszej połowie nas oszołomił i długo nie mogliśmy się pozbierać. Nerwów było sporo, bo po przerwie przecież czerwoną kartkę zobaczył jeszcze Adam Hloušek.
Po wyrzuceniu go z boiska paradoksalnie zaczęliście grać lepiej.
- Zgadza się. Trochę nas ta sytuacja otrząsnęła. Na szczęście czerwona lampka zapaliła się w porę. Daliśmy radę. Mimo że graliśmy w dziesięciu, to w doliczonym czasie gry "Kuchemu" udało się nawet strzelić gola i doprowadzić do remisu.
Z trybun strzał Roberta Bensona wydawał się dla ciebie nie do obrony. A jak to wyglądało z twojej perspektywy?
- Podobnie. Benson miał dużo miejsca i wyszedł mu świetny strzał. Ale już nie chcę tego analizować - najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło.
Był jakiś moment w rewanżowym meczu z Dundalk, że pomyślałeś: "cholera, ten awans może nam się wymknąć".
- Nie było. Serio. Nie pomyślałem o tym nawet przez sekundę. Byłem spokojny przed i w trakcie meczu. Nawet po stracie bramki, kiedy gra przestała się nam kleić, nie było we mnie obaw, że coś może pójść nie tak.
Zasłużyliście na awans do LM?
- Zasłużyliśmy. Ale przed nami dużo ciężkiej pracy. Musimy ją wykonać. Przede wszystkim po to, by zacząć lepiej grać w ekstraklasie. Dopiero w drugiej kolejności po to, by z meczów fazy grupowej LM wychodzić z twarzą. Nie być tam tylko chłopcem do bicia.
Trener bramkarzy i były zawodnik Legii Jacek Kaźmierski powiedział, że jesteś jedynym transferem Legii na miarę Ligi Mistrzów.
- Miło to słyszeć. Tym bardziej z ust trenera Kazimierskiego. Ale prawdę mówiąc, nie wiem, czym sobie na takie ciepłe słowa zasłużyłem. Nie uważam, bym robił coś nadzwyczajnego. Staram się dobrze wykonywać swoją robotę. I tyle.
Potrafisz wskazać jakiś jeden dobry mecz w wykonaniu Legii w tym sezonie?
- Całego meczu chyba nie. Może połówka z Piastem albo z Jagiellonią.
Co jest w tej chwili największym problemem Legii?
- W naszej grze do poprawy jest dużo. Ale jak już mam wskazać jeden element, to stałe fragmenty gry, z których tracimy mnóstwo goli.
Jedno zwycięstwo w sześciu ligowych meczach chwały wam nie przynosi.
- Do wtorku najważniejszy był awans do LM. Cieszymy się z niego, ale pora zakasać rękawy i odrabiać punkty w lidze. To ona jest najważniejsza. Gra w LM to tylko dodatek. Przyjemny dodatek, ale jednak dodatek. Dlatego wszystkie siły musimy skierować na ligę. Za dużo punktów już nam w niej uciekło.
Już poprzedni sezon w waszym wykonaniu pokazał, że aby zdobyć mistrzostwo, wystarczy za ligę na poważnie zabrać się późną jesienią, a liderem tabeli zostać na wiosnę. Nie macie teraz takiego poczucia?
- A skąd! Nie możemy patrzeć przez pryzmat poprzedniego sezonu. Nic dwa razy w życiu się nie zdarza, dlatego nie kuśmy losu, tylko weźmy się w garść i jak najszybciej zacznijmy seryjnie wygrywać. Już nie ma wymówek: awansowaliśmy do LM, teraz czas skupić się na ekstraklasie.
Z perspektywy czasu żałujesz swojej reakcji po przegranej 0:1 z Górnikiem Łęczna, kiedy na żywo w Canal+ w ostrych słowach komentowałeś grę Legii?
- To była bardzo emocjonalna wypowiedź. Udzieliły mi się nerwy i faktycznie trochę się zagalopowałem. Za te wszystkie niecenzuralne słowa, które padły z moich ust, jeszcze raz chciałbym przeprosić. Wiem, że nie wszyscy mogli sobie
życzyć, by osoba publiczna wypowiadała się w ten sposób. Ale powiedziałem to, co myślę. To przede wszystkim było skierowane w nas. Nikt z chłopaków nie miał do mnie o to pretensji.
Dobra, to powiedz na koniec, czy jest jakiś zespół, na który szczególnie chciałbyś trafić LM?
- Od dzieciństwa kibicuję Realowi Madryt, więc nie pogniewałbym się, gdybyśmy trafili akurat na tę drużynę. Fajnie byłoby spotkać się z drużyną swojego bramkarskiego idola - Ikera Casillasa.