To jeden z najciekawszych transferów na linii
Poznań -
Warszawa. Nie największy, bo suma odstępnego wynosi w przypadku Hamalainena zero, ale pierwszy raz od lat na Łazienkowską z Bułgarskiej przyszedł kluczowy zawodnik. Ostatnio tę drogę pokonywali tylko mniej ważni piłkarze pierwszego zespołu Lecha (Bartosz Bereszyński) bądź jego juniorzy (Krystian Bielik czy Miłosz Kozak).
- Z ręką na
sercu mogę powiedzieć, że w ściągnięciu Kaspera Hamalainena w ogóle nie miał dla mnie znaczenia fakt, że przechodzi akurat z Lecha - mówi Bogusław Leśnodorski w rozmowie z "
Super Expressem". - Był do wzięcia wolny piłkarz o określonej klasie, więc rozpoczęliśmy negocjacje. Czy gdyby Fin był słaby, to też wzięlibyśmy go żeby zrobić na złość poznaniakom? Bzdura! - twierdzi prezes i współwłaściciel wicemistrzów Polski.
O tym, że Hamalainen może wzmocnić wicemistrzów Polski spekulowano od zeszłego tygodnia. Piłkarz, który ostatnie trzy lata spędził w Lechu Poznań od 31. grudnia był wolnym agentem. Miał oferty z zagranicy (m.in. z PAOK Saloniki), ale wybrał tę z Legii, z którą w poniedziałek związał się 3,5-letni kontraktem. Kilka godzin później, późnym popołudniem, pojechał na lotnisko, skąd udał się na Maltę, gdzie od kilku dni legioniści przygotowują się do drugiej części sezonu.