Gdy Furman otrzymał propozycję powrotu do Legii długo się nie zastanawiał. Już po kilku godzinach od telefonu z Warszawy był zdecydowany opuszczenie
Francji. Pomocnik uznał, że siedząc na ławce w Tuluzie lub grając w rezerwach tego zespołu, nie rozwija się. 22-latek zgodził się na czterokrotnie niższą pensję niż tę, którą miał we Francji, i zameldował się w
Warszawie.
Po kilku miesiącach od powrotu Furmana do Legii trudno wyobrazić sobie drużynę bez niego. Jest liderem środka pola i pełni coraz istotniejszą rolę w szatni. Jeśli po zakończeniu sezonu wicemistrzowie Polski zdecydują się go wykupić z Tuluzy (cena to ok. 800 tys. euro), zrobią to bez wahania.
Przykład Furmana pokazuje, że czasami warto zrobić krok w tył, by kolejne dwa wykonać do przodu. Podobną drogę przeszedł choćby były legionista Ariel Borysiuk, który z powodzeniem występuje w czwartkowym rywalu Legii, Lechii
Gdańsk. Może nadszedł już czas powrotu do ekstraklasy Rafała Wolskiego?