Jodłowiec w poprzednim sezonie był kluczowym zawodnikiem Legii. Jak sam mówi, jest piłkarzem od czarnej roboty. A tacy są wyjątkowo potrzebni. We wszystkich rozgrywkach rozegrał łącznie 57 spotkań (52 w Legii i 5 w reprezentacji). Rozgrywki 2015/16 rozpoczął jednak od kontuzji, która ostatecznie nie okazała się poważna. Jego powrót spodziewany jest na niedzielny mecz ligowy z Wisłą (godz. 18).
- Gwiazdą Legii nigdy nie będę, bo od zawsze większą uwagę zwraca się na graczy ofensywnych, ale dzięki mojej mrówczej pracy drużyna funkcjonuje lepiej - twierdzi defensywny pomocnik.
Legia zwycięską serię w tym sezonie poprzedziła wpadką w
Poznaniu z Lechem. Jodłowiec nie przecenia wagi tej porażki i w tej sytuacji podobieństwo do poprzedniego sezonu. - Od razu potraktowaliśmy ją jako wypadek przy pracy. Początek poprzedniego sezonu był bardzo podobny. Porażka z Zawiszą i remis z St. Patrick's. Teraz wszystkie tryby w drużynie zaczęły funkcjonować szybciej. By iść do przodu trzeba myśleć pozytywnie - przekonuje na łamach
"Przeglądu Sportowego".
- Brakiem mistrzostwa rozczarowaliśmy kibiców, trenera, właścicieli. Po poprzednich tytułach poczuliśmy się zbyt pewnie. Przez to tkwi w nas ogromna chęć rewanżu na Lechu - deklaruje Jodłowiec.
Utrata mistrzostwa w sezonie 2014/15 i porażka w Superpucharze z Lechem wywołała lawinę negatywnych opinii na temat Legii. Były zawodnik m.in. Polonii Warszawa i Śląska
Wrocław nie ma jednak problemów z krytyką. - Zbyt często nie czytam tekstów na nasz temat. Niektórzy autorzy piszą bez zastanowienia. Jestem rozliczany przez trenera.
Niespełna 30-letni Jodłowiec reprezentuje warszawski klub od lutego 2013. Łącznie w zespole z Łazienkowskiej rozegrał 71 spotkań, w których strzelił 11 goli. Swoją dobrą grą zdobył zaufanie trenera reprezentacji Polski Adama Nawałki, który postawił na legionistę m.in. w wygranym meczu z Niemcami.